REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

Czy ktoś tu mordował psy, a może podłożył?

To prowokacja – tak mówią przedstawiciele Fundacji Medor ze Zgierza, o znalezisku, które ujrzało światło dzienne 29 kwietnia 2011 r. Przypomnijmy, że w tym dniu dyżurny zgierskiej komendy policji odebrał anonimowy telefon, którego rozmówca poinformował, że natrafił na kilka martwych psów w lesie w pobliżu ogrodzenia zgierskiego schroniska dla zwierząt. Szybko na miejscu zjawiły się służby porządkowe, sanitarne, które potwierdziły odkrycie oraz ujawniły większą ilość pochowanych martwych zwierząt.

Jak się później okazało telefon na policję wykonał Longin Siemiński, właściciel łódzkiego schroniska dla psów oraz przytuliska w Wojtyszkach pod Sieradzem. Tego dnia miał przywieźć do Medoru około 40 psów właśnie spod Sieradza. Tak zadecydowały władze Aleksandrowa Łódzkiego, ponieważ wcześniej okazało się że z jego przytuliska zniknęło około 120 psów, będących własnością miasta. Według wersji Siemińskiego, kiedy przyjechał do zgierskiego schroniska, odebrał anonimowy telefon, a rozmówca wskazał mu, aby zaczął kopać wzdłuż ogrodzenia. Tak też uczynił. Dalej historię już znamy. Cień podejrzeń padł na fundację prowadzoną przez Elżbietę Andrzejewską.

Zgierskie schronisko zdecydowanie odrzuca wszelkie zarzuty. Na stronie internetowej Medoru pojawiło się oświadczenie w którym czytamy: „W związku z pomówieniami, o mordowaniu psów w naszym schronisku, pragniemy uspokoić wszystkich naszych sympatyków, że jest to prowokacja L. Siemińskiego. W dniu 29. kwietnia miała zostać przekazana pierwsza partia psów, których właścicielem jest burmistrz Aleksandrowa Łódzkiego, a których od roku nie chce oddać L. Siemiński podając przy tym wszystkie możliwe wykręty. (…) Do przekazania psów nie doszło, najpierw L. Siemiński wydał oświadczenie, że nie może ich oddać bo wszystkie psy skończą pod płotem, a następnie je sam ze sobą adoptował”.

Dlaczego i jak zmarły psy? Czy padły ofiarą morderstwa? A może ktoś je podrzucił? Na te pytania odpowie prokuratorskie śledztwo.

Zastanawiające w całej sprawie jest, że odkrycia martwych psów koło schroniska przy ul. Uroczej w Zgierzu dokonał konkurent fundacji. Pamiętajmy jednak, że prowadzenie schroniska to dzisiaj zwykły biznes, a tu nie ma miejsca na sentymenty. Aleksandrów Łódzki miesięcznie na utrzymanie zwierząt płaci około 20 tys. zł. Rocznie to całkiem spora kwota. Dlatego duża konkurencja między schroniskami nie może dziwić. Czy może jednak prowadzić do przestępstw?
 

Inne

Ciekawe artykuły