Koniec czerwca można nazwać przełomem w każdym kolejnym roku. A to koniec roku szkolnego, a to pierwsze urlopy, tu znów zakończenie roku w szkole i rozpoczęcie wyczekiwanych wakacji. O sesjach długich lub krótkich nie wspomnę. No i też słońce dogrzewa nasze długo niedoopalone ciała, co jedni traktują jak nagrodę za długą zimę, inni zaś pomstują na zbytnie upały. Właśnie ze słońcem związany jest kolejny, ważny przełom. Mowa o Nocy Sobótkowej.
23 czerwca tradycyjnie obchodzone jest prasłowiańskie (a wręcz prapogańskie) święto wody, ognia, ziemi – a wszystko to spowodowane przesileniem słońca. Dzień jest długi, a noc krótka – i jak go nie wykorzystać? Od wieków ludzie spotykają się by wspólnie poprzez zabawę powitać ten astronomiczny przełom. Panny wiją wianki, by rzucić je do wody. Te, które zostaną wyłowione przez kawalerów są wróżbą szczęścia, długowieczności i znakiem dla panów, że los im sprzyja w poszukiwaniu miłości u twórczyń owych wianków. Znane są także obrzędy palenia wielkich ognisk przy których zbierali się ludzie, mężczyźni skaczą przez nie, wszyscy bawią się razem, śpiewają i tańczą… tańce, hulańce i swawole. Swawole zwłaszcza. W lasach najbardziej wytrwali poszukają kwiatu paproci, by zdobyć nieśmiertelność lub szczęście – tak dla sobótkowego sportu. Wspaniały obrzęd. Tą wspaniałość dostrzega Stowarzyszenie Miłośników Kultury Ludowej, który 23 czerwca zorganizował już piątą w Zgierzu Noc Sobótkową.
W tym roku akcja odbyła się pod nazwą „Wije się wianek”. Bo wicie wianków organizatorzy potraktowali jako symbol Kupałnocki i o wicie wianków oparte było wydarzenie. Od godziny 18 do 20 na placu Jana Kilińskiego w Zgierzu każdy mógł zmierzyć się ze swoimi talentami, chęciami lub słabościami i wianek sobie uwić. Co, jak się okazało, sztuką tak prostą nie jest. Wiło się, oj wiło… w tle muzyka ludowa i inspirowana folkiem, u boku artyści Zespołu Pieśni i Tańca „Boruta” w strojach ludowych – klimat rawdziwy. Okraszony zdrową dawką folkloru.
Po wspólnych tańcach z „Borutą”, uwiciu wielu wianków z placu Kilińskiego ruszył sobótkowy pochód przez ulicę Długą i Narutowicza nad staw w Parku Miejskim. I tak to z wiankami w roli głównej, kolorowymi strojami i ze śpiewem na ustach do parku wkroczyli uczestnicy akcji „Wije się wianek”, by rzucić na wodę swoje dzieła. I z tradycji stało się za dość. Po raz piąty. I za ten piąty raz dziękujemy. Po raz kolejny dziękujemy wszystkim tym, którzy pomagają nam w organizacji tego wydarzenia, którzy poczuli klimat zgierskiej Sobótki. Dziękujemy i zapraszamy za rok.