Premier Donald Tusk, choć nie miał w tym zakresie kompetencji zapewniał w czerwcu, że budowa A2 na porzuconych odcinkach przez chińskiego wykonawcę ruszy jeszcze w lipcu. Minęła połowa miesiąca, tymczasem skarga Covecu paraliżuje prace.
– Podjęta została decyzja, aby podpisać umowy z nowymi wykonawcami jeszcze w lipcu, a ich wybór nastąpić ma w wyniku negocjacji – zapewniała GDDKiA w czerwcu.
Według prasowych doniesień budowę pierwszego (dłuższego, bo 29-kilometorwego odcinka ze Strykowa do Łyszkowic) fragmentu trasy dokończyć ma francuska Eurovia oraz polski Warbud. Na drugim odcinku (okolice Bolimowa) prace prowadzić ma konsorcjum, w którego skał ma wejść Dolnośląskie Surowce Skalne SA, niemiecki Max Boegl oraz czeski Bogl a Krysl. Wcześniej spółka DSS pracowała jako podwykonawca Covecu, nigdy natomiast nie budowała samodzielnie autostrady. Firma wyeliminowała w końcowych negocjacjach austriacki Stabag oraz szwedzką Skanskę.
Tymczasem Covec żąda unieważnienia wyboru nowych wykonawców. W minionym tygodniu do Krajowej Izy Odwoławczej wpłynęło pismo Chińczyków, w którym firma domaga się unieważnienia ustaleń z konsorcjum Eurovia i Warbud. Według Covec, wybór wykonawcy bez procedury przetargowej jest narusza polskie prawo zamówień publicznych. Chińczycy argumentują, że nie można obchodzić prawa, powołując się na konieczność pilnego kontynuowania prac. Chiński wykonawca zamierza również skarżyć porozumienie z przyszłymi wykonawcami drugiego odcinka.
KIO ma na rozpatrzenie odwołania 2 tygodnie. Szanse, że prace ruszą jeszcze w lipcu są znikome. W dodatku właściciele firm transportowych oraz podwykonawcy Covec, którzy wciąż nie dostali wynagrodzenia za swoje usługi grożą, że nowych wykonawców na plac budowy nie wpuszczą, dopóki ich należności nie zostaną uregulowane. Sumę zaległości szacuje się na około 50 mln zł. GDDKiA zabezpieczyła środki , które miała przekazać Covecowi, na poczet kar i odszkodowań z tytułu niewywiązania się wykonawcy z kontraktu.