W poniedziałek 7 października dyżurny zgierskiej jednostki policji po raz kolejny odebrał telefon, w którym rozmówca przekazał informację o ładunku wybuchowym, który miał znajdować się w Szpitalu Wojewódzkim w Zgierzu. Ponieważ taka sytuacja powtarzała się już kilkakrotnie na przestrzeni ostatnich miesięcy postanowiono w pierwszej kolejności sprawdzić znany trop, tj. pacjenta Oddziału Psychiatrycznego. Tym razem okazało się, że mężczyzna przebywał w "izolatce" i nie miał dostępu do telefonu komórkowego. Funkcjonariusze nie ujawnili na terenie szpitala żadnych ładunków wybuchowych. I tym razem informacja okazała się fałszywa. Sprawcy za "bombowy" żart grozi do 8 lat pozbawienia wolności.