Do tragedii doszło na Rudunkach – osiedlu domków jednorodzinnych w Zgierzu na ul. Zduńskiej w czwartek 14 marca około godz. 9:10. Kobieta w wieku 28-lat najprawdopodobniej podpaliła mieszkanie. W wyniku pożaru poniosła śmierć, a wraz z nią jej 2,5-letnia córka.
Dom zamieszkiwało małżeństwo wraz z dzieckiem. Jako pierwszy o tragedii dowiedzieli się mąż i ojciec kobiety. W piątek rano mąż wyszedł do pracy. Ponieważ ojciec długo nie mógł dodzwonić się do córki, przyjechał na miejsce, a krótko po nim mąż. Razem weszli do mieszkania. Ponieważ znajdowały sie tak ślady ognia zaalarmowali straż pożarną i pogotowie. Widok jak zastali był przerażający. Na podłodze znajdowały się znacznie nadpalone ciała. Matka trzymała córkę na rękach. Najprawdopodobniej rozlała wcześniej na podłodze substancję łatwopalną. Wcześniej odkręciła też butlę z gazem, ale zadziałały zawory przeciwwypływowe.
Wszystko wskazuje, że nie był to nieszczęśliwy wypadek, ale udana i zaplanowana wcześniej próba samobójcza, w której życie straciła także 2,5-letnia dziewczynka. W pobliżu ciał znaleziono również zapalniczkę.
Dokładną przyczynę zgonu ofiar wyjaśni sekcja zwłok. W czwartek od rana na miejscu zdarzenia prowadzone były oględziny z udziałem prokuratora i biegłego z zakresu pożarnictwa. Z uwagi na stan psychiczny bliskich członków rodziny ofiar nie było możliwe dokonywanie z nimi jakichkolwiek czynności procesowych.
Szczegółowe okoliczności wypadku wyjaśnią zgierscy policjanci pod nadzorem Prokuratury Rejonowej w Zgierzu.