Ernest Bryll. Dyplomata. Szef kilku zespołów filmowych. Kierownik literacki wielu teatrów, w tym Teatru Telewizji. Dziennikarz. Krytyk literacki. Tłumacz. Prozaik. Dramaturg. Autor musicali. Ale przede wszystkim – poeta. Twórca blisko 40 tomików wierszy. Wielokrotnie nagradzany i odznaczany. Żonaty. Ojciec trojga dzieci. Syna i dwóch córek. Dziadek i pradziadek. Dziś bez odwiecznej fajki, bo nie pozwala mu na to serce pracujące na rozruszniku. Jego poezja kształtowała gusta estetyczne Polaków. A kilka dramatów – w tym Rzecz listopadowa, napisana w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku, czy Wieczernik z lat osiemdziesiątych – stało się zarzewiem narodowej dyskusji: Kim byliśmy, kim jesteśmy i dokąd dążymy?
Do dziś jedni krytycy piszą o nim – konformista. Drudzy – nonkonformista. Ale jego wiersze czytają zarówno konformiści jak i nonkonformiści. Niektórzy krytycy powiadają że jego poezja ociera się o grafomaństwo. Inni uważają go za wieszcza. Tymczasem nakłady książek Ernesta Brylla sięgają tysięcy, co jest nieosiągalne dla wydawanej współcześnie twórczości poetyckiej. A na spotkaniach z autorem bywa po kilkaset osób. Poezję Brylla śpiewało wielu wspaniałych wykonawców: Czesław Niemen, Marek Grechuta, Stan Borys, Krystyna Prońko, Łucja Prus, Danuta Rinn, Dwa Plus Jeden, Skaldowie, Bernard Ładysz, Maryla Rodowicz.
Na prowokacyjne pytanie, kto powinien być bardziej szczęśliwy z tej współpracy, wykonawcy jego tekstów czy sam ich autor, poeta odpowiada: „Po pierwsze oni nie śpiewali moich tekstów, tylko moje wiersze. Żeby jednak było jasne – jest wielu znakomitych tekściarzy, którym zazdroszczę talentu. Ja nie potrafiłem pisać tekstów na zamówienie, więc pisałem wiersze…”.
I właśnie poezja Ernesta Brylla była bohaterem kolejnego „Spotkania z poezją”, które odbyło się w Bibliotece Głównej. Spotkanie nosiło tytuł „Wszystko jest w nas…”, a piękne, jedyne i niepowtarzalne wiersze Brylla recytował animator kultury, człowiek o niezwykłym, przejmującym głosie, Przyjaciel Biblioteki, uwielbiany przez zgierską publiczność – Włodzimierz Galicki.