– Widocznie to ja jestem konserwatystą, bo nie dopuszczam w Polsce do bigamii. Pan minister Gowin jest widocznie innego zdania i lubi czworokąty i pięciokąty – tak o swoim partyjnym koledze mówił poseł Artur Dunin na antenie radia TOK FM. Ostra reakcja Dunina, to odpowiedź na brak zgody lidera konserwatystów na rejestrację związków partnerskich.
Pod koniec stycznia 2013 r. w sejmowym głosowaniu przepadł projektu ustawy o związkach partnerskich autorstwa zgierskiego posła PO Artura Dunina. Ustawa ujawniła narastające od dłuższego czasu różnice i zgrzyty w partii pomiędzy liberałami, a konserwatystami. Omal nie doprowadziła też do rozpadu PO. Omal nie skończyła się "wyrzuceniem" Gowina z rządu.
Teraz Dunin wychodzi z kompromisową propozycją – umowa związku partnerskiego zawierana byłaby u notariusza, a nie w Urzędzie Stanu Cywilnego. Takie posunięcie ma wykluczyć główny kontrargument konserwatystów, a więc tworzenie instytucji "paramałżeństwa", co ich zdaniem jest sprzeczne z konstytucją. Problem w tym, że konserwatyści uważają, że to kompromis, ale tylko według samego autora. Sami zaś lansują projekt, który pozwalałby na zasadzie oświadczenia stwierdzić że ktoś pozostaje z kimś "we wspólnym pożyciu". Zdaniem posła ze Zgierza, umożliwia to nawet dziesięciu osobom, stwierdzenie że sie z nimi jest w jakieś formie pożycia. – Moim zdaniem to właśnie bigamia – mówił z ironią na antenie TOK FM.
Wobec ostrej różnicy zdań i dwóch skrajnych spojrzeń na kwestię związków partnerskich premier Donald Tusk powołał trzyosobowy zespół w skład którego weszli Artur Dunin, reprezentujący liberałów, Elżbieta Archinger prezentująca racje konserwatystów oraz prawnik Jerzy Kozdroń, który ma strać się wypracować wspólne kompromisowe rozwiązanie.
