REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

Jak nie pozwolić klientom zrujnować restauracji

Kryzys nie oszczędza branży gastronomicznej – ceny produktów rosną, a o zysk coraz trudniej. Na stałym poziomie pozostaje natomiast ryzyko plajty, na jakie może narazić restauratora choćby jeden niezadowolony klient.

Wśród klientów rośnie świadomość przysługujących im praw i każdy wypadek w restauracji jest solidną podstawą do tego, aby żądać rekompensaty. To bez wątpienia tegoroczna bolączka restauratorów, którzy powinni być przygotowani na wzmożony ruch w czasie EURO 2012, bowiem muszą mieć świadomość, że o postawieniu ich przed sądem zagraniczni kibice wiedzą znacznie więcej niż Polacy.
 
Wszystkiemu winien kryzys
Chwiejna sytuacja ekonomiczna nie ominęła właścicieli restauracji. Przedsiębiorców nie oszczędzają wszechobecne podwyżki: cena benzyny wzrośnie niebawem o ok. 10 gr za litr, bardzo droga energia elektryczna o 5%, podobnie jak żywność, wśród której najbardziej w górę poszybują ceny mięsa i oleju. To wszystko sprawia, że na początku 2012 r. w gastronomii niełatwo jest prowadzić rentowny biznes. W tej sytuacji konieczność wypłacenia klientowi odszkodowania może okazać się dla portfela przedsiębiorcy zabójcza, a lista potencjalnych przewinień restauratora jest naprawdę długa. Złamanie ręki na śliskiej podłodze, zatrucie pokarmowe, zalanie odzieży zupą lub napojem – to zaledwie kilka z najczęstszych możliwych przykładów.
 
Zagrożenie dla gastronomii
W branży gastronomicznej niełatwo o profilaktykę, ponieważ nawet wzorowe przestrzeganie wymogów sanepidu i zasad BHP nie eliminuje całkowicie prawdopodobieństwa wypadku. Prawo jest natomiast bezlitosne i restaurator ponosi odpowiedzialność za następstwa powstałej u swojego gościa szkody oraz zaniechania, które ją spowodowały. – Jeśli klient zdoła udowodnić winę przedsiębiorcy, np. okazując paragon za potrawę zanieczyszczoną kawałkiem drewna, na którym uszczerbił sobie ząb, to przedsiębiorcy bardzo trudno będzie uniknąć dotkliwych dla prowadzonego biznesu strat finansowych – tłumaczy Damian Andruszkiewicz z towarzystwa ubezpieczeń Compensa.
 
Aby biznes nie tracił, warto się ubezpieczyć
Rozwiązaniem jest polisa OC. O jej istnieniu wciąż nie wszyscy restauratorzy wiedzą, a dodatkowo niektórzy z powodu kryzysu wolą zaoszczędzić na składce. Niewiedza lub świadome zaniechanie ochrony mogą okazać się zgubne, bo koszty odszkodowania potrafią być ogromne. Ubezpieczyciel natomiast już za niewielką składkę przejmuje na siebie koszty naprawy i likwidacji szkody spowodowanej przez przedsiębiorcę, a także opłaty sądowe i wynagrodzenia rzeczoznawców. – Wysokość składki za takie ubezpieczenie zależy przede wszystkim od rocznego obrotu lokalu, zakresu ubezpieczenia, sposobu płatności oraz wysokości sumy gwarancyjnej. W ramach zawartej umowy ubezpieczyciel pokryje szkody o wartości nawet 1 mln zł – informuje Damian Andruszkiewicz. Przedmiotem takiego ubezpieczenia jest odpowiedzialność cywilna restauratora za szkody osobowe lub rzeczowe, wyrządzone osobom trzecim. Dotyczy to nie tylko strat, które klient poniósł, ale także korzyści, które mógłby osiągnąć, gdyby nie doznana krzywda.
 
Przed czym chroni restauratora polisa?
  • Ubranie i sprzęt elektroniczny klienta zostały zalane zupą
  • Klient skręcił kostkę na śliskiej posadzce
  • Podmianą asortymentowa
  • Zatrucie pokarmowe po spożyciu posiłku
Inne

Ciekawe artykuły