REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

Rozbita szajka włamywaczy sklepów drogeryjnych

Policjanci z Wydziału do Walki z Przestępczością Przeciwko Mieniu KMP w Łodzi zatrzymali czterech mężczyzn, którzy włamywali się do sklepów drogeryjnych, kradnąc perfumy i maszynki do golenia. Trzech z nich już zostało tymczasowo aresztowanych. Straty firm z tytuły przestępczej działalności mężczyzn wynoszą co najmniej 100 tysięcy złotych. Śledczy nie wykluczają kolejnych zatrzymań w tej sprawie.

15 listopada 2012 roku wczesnym rankiem w rękach specjalistów zajmujących się przestępczością przeciwko mieniu z miejskiej komendy w Łodzi znalazł się ostatni z dotychczas zatrzymanych mężczyzn. Sprawa był analizowana od kilku tygodni. Śledczy podejrzewali, że włamań do placówek dokonuje ta sama grupa. Wskazywał na to sposób działania sprawców, którzy kradli najczęściej w składzie trzyosobowym. Trio podjeżdżało samochodem pod jeden ze sklepów w Łodzi, Nowosolnej lub Zgierzu. Kierowca zostawał w samochodzie, na czatach, nie wyłączając silnika. W tym czasie jego kompani wyważali drzwi do sklepu przy pomocy łomu i plądrowali wnętrze. W ich zainteresowaniu były markowe perfumy, maszynki do golenia i wkłady do nich. Po kilku sekundach znikali z łupem.

Praca operacyjna zaowocowała zawężeniem kręgu podejrzewanych osób. Policjanci zatrzymali na gorącym uczynku dwóch członków szajki, kiedy próbowali sprzedać skradzione przedmioty w sklepie chemicznym na Polesiu. 29- i 32-latek, którzy w przeszłości byli już notowani, zostali tymczasowo aresztowani. Ich los podzielił 23-latek, który trafił w ręce stróżów prawa 12 listopada. Został zatrzymany w swoim mieszkaniu na Rudzie i również trzy najbliższe miesiące spędzi w areszcie. Ostatni z kwartetu w wieku 24 lat został zatrzymany 15 listopada. Policjanci odzyskali znaczną część skradzionego mienia. Głównie perfumy znanych producentów. Zebrany materiał dowodowy wskazuje, że grupa działała od końca czerwca do października 2012 roku. W tym czasie mogli włamać się do kilkunastu drogerii a ich łupem padły artykuły warte co najmniej 100 tysięcy złotych. Towar trafiał do paserów lub na łódzkie targowiska. Tam po zaniżonej cenie były wprowadzany do obrotu. Śledczy nie wykluczają, że w tej sprawie dojdzie do kolejnych zatrzymań. Za kradzież z włamaniem kodeks karny przewiduje karę do 10 lat pozbawienia wolności.

Inne

Ciekawe artykuły