REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

Spotkaliśmy się z pełnymi ekspresji wokalistkami BOSO

Julia Szwajcer i Alicja Grzelak, dwie studentki, które tworzą zespół BOSO. Jak podkreślają, rozumieją się bez słów. Wystarczy kilka dźwięków. Spotkaliśmy się z dziewczynami, aby dowiedzieć się trochę więcej o ich pasji i zaangażowani w muzykę, śpiew i komponowanie. Rozmawiał: Piotr Majewski. Zdjęcia wykonał Krystian Śmiałek, www.fp-pro.pl. Za wizaż odpowiadała Katarzyna Błażejczyk.

Cz. 1, czyli Kto? Piotr Majewski: Możecie się przedstawić? Jak się poznałyście, co obecnie robicie?

Julia Szwajcer: Śpiewam, piszę, komponuję, szefuję! Moja poważna przygoda z muzyką rozpoczęła się w 2002 roku, kiedy to zawitałam do zgierskiego MOKu i zaczęłam pobierać lekcje śpiewu u Pani Agaty Folgi. Najpierw było „A-due”, potem „Credo”, „Changes”, kilka innych zespołów, aż wreszcie narodziło się BOSO – zespół, którego jestem współzałożycielką. Mamy z Alą podobne podejście do muzyki, wiemy czego chcemy i rozumiemy się bez słów, wystarczy nam kilka dźwięków… 😉 Moimi priorytetami są obecnie zespół BOSO i studia (Pedagogika Wieku Dziecięcego i Muzyka).

Alicja Grzelak: Obsługuję gitarę, ale najchętniej grałabym na wszystkim. Niemożność rozdwojenia i finanse skłoniły mnie do tego instrumentu. Pierwsze wiosło dorwałam w 2005 roku, 2 lata później poznałam Julkę w zespole Changes. Mało brakowało i byśmy się pewnie nigdy nie spotkały, ale to historia na dłuższą rozmowę… Obecnie studiuję Geodezję i Kartografię. 
 
fot. Krystian Śmiałek, www.fp-pro.pl, wizaż: Katarzyna Błażejczyk
 
Cz. 2, czyli Co? PM: Powiedzcie trochę więcej na temat muzyki jaką tworzycie.
 
JS: Tworzymy zespół BOSO. Na scenie czujemy się najlepiej, tam jest najwięcej energii. Co to jest BOSO? BOSO to wszystko czego dusza zapragnie! Znajdziecie tu trochę reggae, soulu,  dancehallu, ostatnio nawet bluesa, czasem zabrzmi rockowo, czasem jazzowo – wiele da się tu przemycić. Taki humorzasty zespół, jak kobiety, które go tworzą (obok panów). 
 
AG: Nie ma, co chować się do jakiegoś folderu z gatunkiem. Potem jak będziemy miały jakiś dziwny pomysł to będą nas sumienia gryzły, bo w nu-jazzie nie wypada zagrać refrenu z disco-polo. Co robimy konkretnie? Gramy! I kochamy muzykę!
 
Cz. 3, czyli Jak? PM: W waszej muzyce wiele jest emocji, ekspresji. Wiem, że lubicie występować na scenie…
 
AGGramy z sercem. Podczas koncertu władają nami emocje. Zespół powstał, bo brakowało nam już prób, chciałyśmy wyjść na scenę. To jest już element życia, chyba równie ważny, jak oddychanie.
 
JS: Z energią! Chcemy i będziemy grać. Niektóre bose numery czekały na ujrzenie światła dziennego nawet 3 lata (a jeden nawet 20!). Czujemy ogromną frajdę, kiedy ludzie przychodzą na nasze koncerty, bujają się, śpiewają, uśmiechają i czują tę moc, którą im przekazujemy. Bez muzyki, prób, koncertów nie umiałabym już żyć… 
 
Cz. 4, czyli Dlaczego? PM: Skąd wzięła się u was pasja? Dla kogo tworzycie muzykę, spiewacie?
 
AG: …Bo to nadaje sens. Czuję się z tym lepiej. Wiem co jest ważne. Tworzymy dla tych, którzy chcą nas słuchać. Co mnie zdziwiło: jest duże zróżnicowanie odpowiedzi gdy ludzie typują ulubiony kawałek. Każdy powinien korzystać ze swoich umiejętności. Lepiej wychodzi mi tylko smażenie naleśników…
 
JS: Muzyka to sens mojego życia, coś bez czego nie umiem funkcjonować. Duszę artystyczną odziedziczyłam po dziadku, który był aktorem, konferansjerem i świetnym pisarzem. To, że śpiewam zawdzięczam przede wszystkim mojej cioci M., która zaszczepiła we mnie miłość do muzyki kiedy jeszcze była dzieckiem. Myślę, że droga którą obrałam jest słuszna, wiem, że i dziadek i M. chcieliby żebym śpiewała, rozwijała się i wierzę, że mi trochę pomagają z góry… Po prostu: „Pragnę robić to co kocham, a kocham muzykę…” : )
PM: A dlaczego Boso? Skąd wzięła się nazwa zespołu?

JS: Niech to będzie okazja do jeszcze jednego wywiadu 😉

PM: Dziękuję za rozmowę
 
JS, AG: Również dziękujemy.

Inne

Ciekawe artykuły