Nie wszyscy narzekają na gorące dni, upał nie do wytrzymania i lejący się pot. Są handlowcy, którzy z zadowoleniem spoglądają na padające promienie słoneczne. Żar z nieba jest na tyle dokuczliwy, że dziesiątki ludzi decyduje się na zakup wiatraka lub systemu wentylacji i klimatyzacji. Zamówień mamy sporo więcej niż zwykle – mówi pan Marian – właściel sklepu z artykułami elektrycznymi w Zgierzu – bywa, że kilka razy muszę jechać po towar, bo to co przywieziemy, szybko się rozchodzi. Klienci kupują wiatraki do biur i domów.
Bywa, że pracownicy sami nabywają urządzenia chłodzące, bo nie idzie pracować w danym miejscu, choć powinno to należeć do obowiązków pracodawców. Przepisy co prawda dokładnie precyzują minimalną temperaturę w biurach i pomieszczeniach zamkniętych – 18 stopni Celsjusza, to maksymalna granica nie jest wyznaczona. Jeśli przekracza ona 28 stopni, pracodawca zobowiązany jest dostarczyć pracownikom zimne napoje. Wysoka temperatura oznacza też dodatkowe przerwy w pracy, posiłki regeneracyjne czy odpowiednie ubranie.
W skali kraju nagłe ożywienie popytu na urządzenia chłodzące to ostry zastrzyk gotówki dla branży elektrycznej. Ale oblężenie przeżywają również inne branże: sprzedawcy oraz producenci lodów i deserów, w szczególności w nadmorskich kurortach, gdzie turystów nie brakuje. Większość Polaków decyduje się na urlop w lipcu, chcąc mieć gwarancję dobrej pogody.