REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

Chińczycy mają ultimatum do czwartku

Najpóźniej w czwartek chińskie konsorcjum Covec, które jest wykonawcą dwóch odcinków autostrady A2 od Strykowa do Konopy ma dać odpowiedź czy rezygnuje z budowy lub ewentualnie przedstawić plan naprawczy. Taki warunek postawił polski rząd.

Kłopoty chińskiego wykonawcy trwają od miesiąca. Wówczas Azjaci przestali regulować swoje zobowiązania finansowe wobec podwykonawców i dostawców materiałów. Ci zaprotestowali i zaniechali prac. Poskarżyli się również w ministerstwie infrastruktury. Zaległości nie zostały uregulowane do dziś a szacowane są na grubo kilkadziesiąt mln zł. 

Postępowanie strony chińskiej nie jest jednoznaczne. W ostatni piątek Chińczycy poinformowali o zamiarze opuszczenia placu budowy. Z drugiej jednak strony poprosili o spotkanie ze stroną polską, aby omówić harmonogram kontynuacji prac. Rozmowy ostatniej szansy z przedstawicielami Covecu trwają. Prowadzone były również ostatniej nocy. Mają dać odpowiedź Warszawie czy Azjaci chcą i czy są w stanie kontynuować budowę. Wiadomo, że Covec chce więcej pieniędzy na budowę niż zapisano w kontrakcie.

Nie dopuścimy do tego, aby opóźnienie miało być sposobem na wymuszanie wyraźnie większych pieniędzy. Jeśli to jest uzasadnione jakimiś obiektywnymi przyczynami można negocjować, ale na pewno nie będziemy pozwalali aby polski podatnik płacił wyraźnie drożej, wyraźnie więcej tylko dlatego że ktoś taką taktykę sobie założył – powiedział wczoraj premier Donald Tusk.

Tymczasem niemal od miesiąc na placu budowy trwa marazm. Polscy podwykonawcy nie pracują, a Chińczycy sprawiają wrażenie jakby raczej pakowali się niż mieli brać do pracy.

Zamieszanie wokół budowy autostrady A2 minister Sikorski określił jako „chiński pasztet”. Fala Krytyki spada na ministra infrastruktury Cezarego Grabarczyka. Po zamieszaniu na kolei w związku ze zmianą rozkładu pociągów, to kolejna wielka wpadka ministra.

Jak poinformowało Polskie Radio, polskie służby ostrzegały wcześniej premiera Donalda Tuska o ryzyku podpisania umowy z Covec powołując się na niską płynność finansową wykonawcy.

Ponadto w środowym wydaniu Gazety Prawnej czytamy że kłopoty z podwykonawcami oraz niedotrzymywanie terminów to niemal standard firmy Covec, która jak się okazuje prowadzi swoje interesy głównie w Afryce. I tak na przykład w Angoli Covec zrealizował szpital, który niedługo po otwarciu zaczął się walić, w RPA budowa systemu irygacyjnego zakończyła się wielomiesięcznym poślizgiem, a lotnisko Kismu w Kenii oddano do użytku z rocznym opóźnieniem. Ponadto władze Fidżi zerwały umowę na realizację autostrady przez Chińczyków – tutaj również powodem były opóźnienia.

Recepta Covecu to niska cena oraz wsparcie finansowe Pekinu. Gorzej w wykonaniem. Niestety Polska dała się złapać – podsumowuje dziennik.

Przypomnijmy, że chińskie konsorcjum Covec wygrało przetarg na realizację dwóch odcinków autostrady A-2. Azjaci zaoferowali wybudowanie 50 km za 1,3 mld zł, podczas gdy rząd szacował, że inwestycja kosztowała będzie 2,5 mld zł.
 

Inne

Ciekawe artykuły