Zbliżający się koniec wakacji to dla najmłodszych sygnał iż czas do szkoły, dla rodziców natomiast znak że nadchodzą nieuniknione wydatki. Każdy dorosły posyłający pociechę do szkoły musi liczyć się z tym, że tzw. „szkolna wyprawka” to nie lada wyzwanie dla ich portfela. Lista szkolnego ekwipunku jest dość długa. Począwszy od najważniejszego – książek i zeszytów, kończąc na przyborach, plecakach, ubraniach, butach. Rodzice muszą się przygotować na spory wydatek, w szczególności jeżeli chodzi o zakup podręczników. Za nowy szkolny podręcznik trzeba zapłacić w tym roku kilka złotych więcej .
W antykwariacie często nie ma co szukać oszczędności – zużyta i popisana książka może być tańsza jedynie o 2 zł. W przypadku świeżo upieczonych drugoklasistów szkół podstawowych i gimnazjalistów nie ma co liczyć na podręczniki z drugiej ręki. Wszystko na skutek zmian programowych. Co na to Ministerstwo Edukacji? Zdaniem urzędników, o tym czy z daną książką będą uczniowie pracować na zajęciach decyduje nauczyciel. Do niego bowiem należy ostatnie zdanie – jeżeli poprzednia wersja książki nie różni się znacznie od tej wpisanej na listę, uczniowie mogą z niej korzystać. A rodzice nie mają wyboru, przecież dziecko wyprawkę musi dostać.