Nie udało się jednoznacznie stwierdzić, czy śmierć 24 letniego mężczyzny ze Zgierza, który zmarł w marcu ubiegłego roku przed jednym z klubów muzycznych Łodzi było następstwem zażycia dopalaczy. Łódzka Prokuratura umorzyła właśnie śledztwo w tej sprawie.
Do tragedii doszło na schodach prowadzących do klubu muzycznego na pl. Komuny Paryskiej. Około godziny 5 nad ranem w sobotę 24 marca 2010 r.pracownik klubu zauważył leżącego na ziemi mężczyznę, który nie wykazywał znaków życia. Lekarz z wezwanej na miejsce karetki pogotowia stwierdził zgon.
Sprawą zainteresowała się prokuratura. Przeprowadzono sekcję zwłok, wykonano szczegółowe badania toksykologiczne w Zakładzie Ekspertyz Kryminalistycznych w Warszawie. Nie potwierdziły one jednak obecności dopalaczy w organizmie zgierzanina. Przesłuchano również osoby, które bawiły się w klubie, a także innych potencjalnych świadków. Ich zeznania również pomogły w ustaleniu bezpośredniej przyczyny śmierci.
Wiadomo, że policja znalazła w ubraniu chłopaka opakowania po dopalaczach. Ustalono że kupił je w pobliskim sklepie, wówczas jeszcze działającym.
Ostatecznie prokuratura z braku dowodów umorzyła śledztwo. Przyczyna śmierci pozostaje nieznana. Możliwe, że substancje które zażył mężczyzna uległy rozłożeniu w organizmie przez wykonaniem badań lub miały skład chemiczny, którego nie udało się wykryć.