REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

W tym roku zabrakło szopki pana Benka

Przez 15 lat z rzędu na osiedlu 650-lecia Bernard Zboiński, zgierski społecznik budował szopkę bożonarodzeniową. W tym roku szopki nie ma. Stało się, tak jak zapowiadał zeszłej zimy – że ubiegłoroczna szopka będzie jego ostatnią w Zgierzu.

Dlaczego pan Bernard wycofał się z tak pięknej tradycji? Przedstawia trzy głównie powody. Po pierwsze elementy, które składały się na szopkę niemal zawsze padały ofiarą kradzieży lub wandalizmu. Po drugie co roku musiał występował do Urzędu Miasta o zgodę na zajęcie pasa drogowego i uzyskać inne stosowne zezwolenia. Wreszcie, uważa że tradycję powinni kontynuować młodsi mieszkańcy miasta. 
 
Biurokracja zżera inicjatywę – mówi krótko pan Bernard. Aby postawić szopkę, konieczna było zezwolenie Urzędu Miasta. Kiedy już występował do zgierskiego magistratu o zgodę na bezpłatne zajęcie pasa drogowego, urzędnicy coraz dobitniej uświadamiali mu, że ponosi pełną odpowiedzialność finansową i prawną za ewentualne szkody jak i krzywdy jakie mogą odnieść osoby, które znajdą się w pobliżu szopki. – Jeśli np. dziecku, spadłby jakiś kamień na nogę, to ja bym za to odpowiadał. Kilka podobnych przypadków i nie wypłaciłbym się do końca życia – mówi. 
 
Jednak to wandale najbardziej zaszkodzili inicjatywnie. W ubiegłym roku figurkom trzech króli urwano głowy. W dodatku nastąpiło to w noc poprzedzająca święto Trzech Króli. Co roku ofiarą kradzieży padały lampki. – Ze trzy razy przecięto mi nawet kabel elektryczny, bo ludzie myśleli, że prąd pobieram z bloku, podczas gdy oświetlenie było podłączone do mojego prywatnego garażu – mówi Bernard Zboiński. – Zawsze znalazł się ktoś kto ukradł brzozowe klocki na opał. Kradziono nawet choinki.
 
W Zgierzu krąży już anegdota, jak to pewnego roku bezdomni, którym Bernard Zboiński płacił za pilnowanie szopki, zjedli koziołka, który był miał być atrakcją wystawy. Wcześniej został też upity piwem w pobliskiej knajpce.  
 
Dlatego zgierski społecznik nieśmiało przyznaje, że to głównie rozczarowanie ciągłymi kradzieżami i ludzkim zachowaniem najbardziej zaważyło na jego decyzji. Ponadto, jak przyznaje nie ma już takiego zainteresowania społecznego jak kiedyś – dziś ludzie najczęściej myślą co włożyć do garnka na święta niż o szopkach. 
 
Jeśli ktoś ciągle rzuca mi kłody po nogi, nie będę nikogo uszczęśliwiał na siłę. W tym roku postawiłem przepiękną szopkę na mojej działce w Dubiu, koło Szczercowa i mam spokój. Nie muszę nikogo pytać o zgodę, nie ma kradzieży, a ludzie przychodzą, interesują się i podziwiają. Tworzę też kapliczki Matki Boskiej, jest ich tutaj już koło dwustu. Realizuję się gdzie indziej, nie w Zgierzu – mówi.
 
Bernard Zboiński pierwszą szopkę bożonarodzeniową postawił w Zgierzu w 1995 r. po tym jak wrócił z misji wojskowej w Libanie. Podczas wyjazdu odwiedził również Betlejem, gdzie zobaczył grotę narodzenia pańskiego. Po tym wydarzeniu postanowił edukować zgierzan, że Jezus przyszedł na świat nie w szopce, ale w właśnie w kamiennej grocie. Dlatego wszystkie jego dzieła były zbudowane głównie z kamienia i z drewnianych bali, aby przypominały klimat skalnej jaskini.
 
Tradycję budowy szopek bożonarodzeniowych zapoczątkował w XIII w. św. Franciszek z Asyżu. Później zakon franciszkański podtrzymał i spopularyzował tą ideę, a tradycja zakorzeniła się w całej Europie i trwa do dziś.
 

Inne

Ciekawe artykuły